sobota, 28 marca 2015

Rozdział VI

Nela

Szłam z Chachi przez same ciemne uliczki, dopiero po kilku minutach wyszłyśmy do ludzi. Teraz wreszcie mogłam dokładnie przyjrzeć się jej. Miała długie, falowane blond włosy sięgające do ramion. Ubrana była w dresy co bardzo jej pasowało. Nie umiałabym wyobrazić jej sobie w sukience.
- Słuchaj młoda, z chęcią zabrałabym cię do swojego domu, ale jeżeli mój chłopak dowie się, że jesteś dziewczyną Ross'a to będzie nieciekawie, więc może pójdziemy do jakiejś knajpki?- zapytała po czym poprawiła sobie włosy.
- Jasne- powiedziałam niepewnie i spuściłam głowę.
- Ej rozluźnij się trochę, a nie taka spięta jesteś- zaśmiałam się i dała mi sójkę w bok.
Uśmiechnęłam się pod nosem, a dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Chyba już wiedziała, że będzie jej ciężko zdobyć moje zaufanie. Nie łatwo ufam ludziom, a zwłaszcza nie jej, ale muszę się czegoś dowiedzieć od niej o Rossie.
- Em... Chachi...
- Olivia. Tylko przyjaciele mogą mówić do mnie Chachi.
- No dobra- powiedziałam zaciskając jedną pięść.- Słuchaj, bo ty się spotykałaś z Rossem, więc pomyślałam sobie...
Przerwałam, ponieważ poczułam jej wzrok na sobie. Spojrzałam na nią lekko speszona. Dziewczyna patrzyła na mnie jakby chciała mnie zabić. Dopiero po chwili przemówiła.
- Mogłam się domyśleć, że tylko po to za mną przylazłaś. Słuchaj no- zacisnęła zęby i podeszła bliżej mnie.- Mnie się nie wykorzystuje, a jeżeli już ktoś to zrobi to słono za to płaci.
 Zaśmiała się dumie i zaczęła iść w zupełnie innym kierunku.
- Cha... Olivia, ja nie chciałam- powiedziałam ze łzami w oczach.- Brawo Nela, brawo.
Popłakałam się na nowo. Ona była moją ostatnią nadzieją na to by dowiedzieć się co się dzieje w tym popieprzonym życiu Ross'a. Nikogo więcej nie znałam, chyba, że Rydel, ale ona na sto procent by mi nic nie powiedziała. Zrezygnowana oparłam się plecami o jakiś mur próbując spokojnie oddychać. Nie mogłam już tego znieść. Nigdy w życiu nie spotkałam się z czymś takim. Zawsze myślałam, że takie rzeczy dzieję się tylko w filmach, ale jednak się myliłam.
- Tobie naprawdę na nim zależy- usłyszałam cichy głos Chachi.
- Daj mi spokój- jękłam, po czym z powrotem zaczęłam iść w stronę ciemnych uliczek.
- Czekaj!- blondynka podbiegła do mnie i złapała mnie za ramię. Niestety, ale byłam zmuszona popatrzeć w jej stronę.- Chyba jednak mogę ci coś powiedzieć.

 * ~ * ~ * 

Ross

Co za podła suka! I co teraz nagada Neli miliard bzdur na mój temat?! Ja wiem, że nie jestem święty czy coś, ale bez przesady. Jeżeli nie zna całej prawdy to niech się lepiej nie udziela. 
Zdenerwowany walnąłem pięścią o ścianę i wróciłem do domu Rydel.
- I co?- zapytała kiedy tylko wszedłem do środka. 
- Nic, nasza stara koleżanki Chachi wzięła ją na swoją stronę. 
- Chachi wróciła?!- pisnęła uradowana. 
Obmierzyłem ją wzrokiem i uniosłem brwi do góry. A no tak.... Zapomniałem, że one się przyjaźnią, ale z tego co mi wiadomo to zerwały ze sobą kontakt. Teraz już wiem, że mojej siostrze zależy na tej znajomości, więc albo będzie ze mną albo z nią. 
- Tak- powiedziałem i poszedłem do kuchni. Wiedziałem już, że na moją siostrę nie mogę liczyć. 
Wyciągnąłem z lodówki piwo po czym wyszedłem z domu. Zacząłem iść w stronę mojego auta. Chciałem pojeździć trochę po okolicy w poszukiwaniu Neli. Nie chcę by się ode mnie odwróciła, więc muszę jej powiedzieć całą prawdę. Potem to już ona zdecyduje co zrobi. Wsiadłem do czerwonego volvo i wyjechałem spod podjazdu. Kiedy jechałem powoli po różnych uliczkach, nagle zabrzęczał mój telefon.
- Cholera- szepnąłem pod nosem i próbowałem sięgnąć po leżące na tylnym siedzeniu. Po jakimś czasie wreszcie udało mi się. Odebrałem połączenie nawet nie patrząc kto dzwoni.- Halo?
- Halo, halo kopyta ci walą- usłyszałem po drugiej stronie.
Na początku w ogóle nie rozpoznawałem tego głosu, ale po chwili namysłu przypomniałem sobie.
- Louis...- syknąłem zatrzymując auto na poboczu.- Czego chcesz?
- Musimy wyrównać rachunki, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Skończyłem już z tym.
- Ale ja nie skończyłem, pamiętaj to dopiero początek- arogancko się zaśmiał i rozłączył.
Walnąłem pięścią o kierownice, a z moich ust poleciło setki słów, za które babcia nie dałaby dziecku słodyczy. Byłem wkurzony na tego gościa. Przecież dobrze wiedział, że kończę już z tym wszystkim, ponieważ chce być wreszcie szczęśliwy....



No kto wreszcie napisał rozdział? Hmmm?
JAA ^^
Tak wiem, wiem, że dawno nie było, ale wiecie... Szkoła:) Już nie wspomnę, że rodzice 
każą mi się uczyć, bo na koniec pierwszego półrocza miałam z 4 dwóje XD
A teraz dla spostrzegawczych. Zmieniłam troszeczkę w Bohaterowie i adres bloga. 
Tamten po prostu mi jakoś nie pasował, a ten co jest teraz nadaje się w stu procentach.
Następny rozdział będzie wtedy kiedy będzie XD
Paa <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz