Kiedy zauważyłam, że
Rydel patrzy przed siebie zamurowana, odwróciłam głowę i ujrzałam Ross’a. Nie
wiedziałam czy mam mu skoczyć ze szczęścia na szyje czy płakać i uciec jak
najdalej od niego. Popatrzyłam mu prosto w oczy. Wiedziałam, że jest
zdenerwowany, ale także jest żałuje tego co zrobił. Spuściłam wzrok na podłogę,
a on podszedł do blondynki.
- Możemy pogadać?- syknął, a ta wstała z miejsca i poszła z nim do środka knajpki.
Obserwowałam ich przez szybę, przez chwilę miałam wrażenie, że on ją zaraz uderzy czy coś, ale nie zrobił tego. Dziewczyna patrzyła na niego opanowana, a ten wymachiwał rękami w te i nazad i coś do niej mówił. Pewnie obrywa teraz za to, że wzięłam mnie na noc do siebie do domu. Już chciałam wstać i pójść z moim pogadać, ale wrócił zostawiając Rydel w tyle.
- Idziemy?- zapytał i podał mi rękę. Spojrzałam na Rydel nie wiedząc co mam zrobić. Dziewczyna tylko kiwnęła głową, a ja podałam Ross’owi dłoń. Chłopak pomógł mi wstać i objął ramieniem.- Przepraszam za wczoraj- powiedział po i pocałował mnie w czoło.
- Możemy pogadać?- syknął, a ta wstała z miejsca i poszła z nim do środka knajpki.
Obserwowałam ich przez szybę, przez chwilę miałam wrażenie, że on ją zaraz uderzy czy coś, ale nie zrobił tego. Dziewczyna patrzyła na niego opanowana, a ten wymachiwał rękami w te i nazad i coś do niej mówił. Pewnie obrywa teraz za to, że wzięłam mnie na noc do siebie do domu. Już chciałam wstać i pójść z moim pogadać, ale wrócił zostawiając Rydel w tyle.
- Idziemy?- zapytał i podał mi rękę. Spojrzałam na Rydel nie wiedząc co mam zrobić. Dziewczyna tylko kiwnęła głową, a ja podałam Ross’owi dłoń. Chłopak pomógł mi wstać i objął ramieniem.- Przepraszam za wczoraj- powiedział po i pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się pod
nosem i zaczęliśmy iść w stronę jego auta.
- A co z Rydel?- zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Drogę do domu zna…
Zaśmiałam się cicho i weszłam do czerwonego audi. Chłopak usiadł obok i ruszył z piskiem opon. W tym momencie zapanowała niezręczna cisza, którą chciałam jakoś przerwać. Włączyłam radio i zaczęłam nucić piosenkę lecącą w nim. Ross uśmiechnął się i po chwili śpiewaliśmy razem.
- Masz piękny głos- powiedział kiedy skończyliśmy.
- Nie tak piękny jak twój- złapałam go za wolną rękę, a on popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Już chciałam pytać co się dzieje, ale usłyszałam strzał.
Ross szybko zabrał swoją rękę i położył ją na kierownicy. Nie wiedziałam co się dzieje. Kolejny strzał. Auto zaczęło jechać coraz szybciej, a ja spojrzałam w lusterko. Za nami jechało jakieś czarne bmw, które chciało nas wyprzedzić. Nagle Ross skręcił w jakąś ciemną uliczkę i kazał mi wysiadać, i uciekać. Nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią. Wysiadłem i zaczęłam biec przed siebie. Z oczu zaczęły mi spływać łzy. Bałam się. Naprawę się bałam. Znowu usłyszałam strzał. Byłam na sto procent pewno, że ten ktoś strzeli teraz do mnie. Przyśpieszyłam co było dla mnie wyzwaniem bo miałam szpilki. Jeszcze chwila, a wybiegnę z tej uliczki i będę w normalnym miejscu. Zaczęłam się modlić w duchy bym wyszła z tego cała, ale niestety tak się nie stało. Ostatni strzał był trafny. Dostałam w rękę. Krzyknęłam z bólu, ale nie poddawałam się, biegłam dalej. Nie ważne, że było mi słabo, nie ważne, że z mojej ręki strumieniami sączyła się krew... W końcu mój organizm nie wytrzymał. Straciłam przytomność...
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Kiedy otworzyłam oczy od razu je zamknęłam. Chciałam je otworzyć jeszcze raz by zobaczyć gdzie jestem, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że w szpitalu. Ten zapach, ta biel... Nie trudno to pomylić z innym miejscem. Przetarłam oczy rękami i ostrożnie się podniosłam. Spojrzałam na moją rękę, była zabandażowana. Westchnęłam, próbując przypomnieć sobie co się stało, ale ktoś mi przerwał. Do sali wparowała pielęgniarka i zaczęła coś gadać bym się położyła. Uniosłam brew w geście zdziwienia i odprowadziłam ją wzrokiem. Pewnie poszła po lekarza. Niestety ja taka zła dziewczynka nie posłuchałam jej. Nie chciałam leżeć, chciałam przypomnieć sobie co się stało, ale na marne. Kiedy do sali przyszedł lekarz od razu powiedział, że jeszcze dziś mnie wypuszczą i sobie poszedł. Hmm lubię takich ludzie, którzy od razu przechodzą do rzeczy.
Po kilku godzinach wreszcie wyszłam ze szpitala, przed którym czekała na mnie oparta o maskę samochodu Rydel. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się smutnie i podeszła do mnie.
- Mówili ci co się stało?- zapytała i przytuliła na powitanie.
- Niestety nie- wzruszyłam ramionami po czym weszłyśmy do auta.
- To dobrze- powiedziała.
- Ty coś wiesz- popatrzyłam na nią z wyrzutem.- I nic mi nie chcesz powiedzieć?
- Ktoś inny ci powie- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby i zaczęła jechać w stronę swojego do domu.
- A co z Rydel?- zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Drogę do domu zna…
Zaśmiałam się cicho i weszłam do czerwonego audi. Chłopak usiadł obok i ruszył z piskiem opon. W tym momencie zapanowała niezręczna cisza, którą chciałam jakoś przerwać. Włączyłam radio i zaczęłam nucić piosenkę lecącą w nim. Ross uśmiechnął się i po chwili śpiewaliśmy razem.
- Masz piękny głos- powiedział kiedy skończyliśmy.
- Nie tak piękny jak twój- złapałam go za wolną rękę, a on popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Już chciałam pytać co się dzieje, ale usłyszałam strzał.
Ross szybko zabrał swoją rękę i położył ją na kierownicy. Nie wiedziałam co się dzieje. Kolejny strzał. Auto zaczęło jechać coraz szybciej, a ja spojrzałam w lusterko. Za nami jechało jakieś czarne bmw, które chciało nas wyprzedzić. Nagle Ross skręcił w jakąś ciemną uliczkę i kazał mi wysiadać, i uciekać. Nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią. Wysiadłem i zaczęłam biec przed siebie. Z oczu zaczęły mi spływać łzy. Bałam się. Naprawę się bałam. Znowu usłyszałam strzał. Byłam na sto procent pewno, że ten ktoś strzeli teraz do mnie. Przyśpieszyłam co było dla mnie wyzwaniem bo miałam szpilki. Jeszcze chwila, a wybiegnę z tej uliczki i będę w normalnym miejscu. Zaczęłam się modlić w duchy bym wyszła z tego cała, ale niestety tak się nie stało. Ostatni strzał był trafny. Dostałam w rękę. Krzyknęłam z bólu, ale nie poddawałam się, biegłam dalej. Nie ważne, że było mi słabo, nie ważne, że z mojej ręki strumieniami sączyła się krew... W końcu mój organizm nie wytrzymał. Straciłam przytomność...
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Kiedy otworzyłam oczy od razu je zamknęłam. Chciałam je otworzyć jeszcze raz by zobaczyć gdzie jestem, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że w szpitalu. Ten zapach, ta biel... Nie trudno to pomylić z innym miejscem. Przetarłam oczy rękami i ostrożnie się podniosłam. Spojrzałam na moją rękę, była zabandażowana. Westchnęłam, próbując przypomnieć sobie co się stało, ale ktoś mi przerwał. Do sali wparowała pielęgniarka i zaczęła coś gadać bym się położyła. Uniosłam brew w geście zdziwienia i odprowadziłam ją wzrokiem. Pewnie poszła po lekarza. Niestety ja taka zła dziewczynka nie posłuchałam jej. Nie chciałam leżeć, chciałam przypomnieć sobie co się stało, ale na marne. Kiedy do sali przyszedł lekarz od razu powiedział, że jeszcze dziś mnie wypuszczą i sobie poszedł. Hmm lubię takich ludzie, którzy od razu przechodzą do rzeczy.
Po kilku godzinach wreszcie wyszłam ze szpitala, przed którym czekała na mnie oparta o maskę samochodu Rydel. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się smutnie i podeszła do mnie.
- Mówili ci co się stało?- zapytała i przytuliła na powitanie.
- Niestety nie- wzruszyłam ramionami po czym weszłyśmy do auta.
- To dobrze- powiedziała.
- Ty coś wiesz- popatrzyłam na nią z wyrzutem.- I nic mi nie chcesz powiedzieć?
- Ktoś inny ci powie- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby i zaczęła jechać w stronę swojego do domu.
*~*~*
Szczerze to ten rozdział nie za bardzo mi się spodobał, ale dobra spięłam dupe i napisałam go hyhy... Na telefonie... Bo komp odmówił współpracy ;']
Nom to rozdziały od dzisiaj będą się pojawiały w czwartki nie w piątki. W CZWARTKI.
Postaram się dotrzymać słowa.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że dodałam zakładkę "wasze blogi". Możecie się tam reklamować. Na pewno wpadnę, a bynajmniej postaram się :)
To miłego czytania i do następnego =3
MERRY